Pojedynek z tatkiem...oj, bylo ciezko. Pierwszego seta przegralem 6:4, malo co wychodzilo, szybko chcialem konczyc akcje i polowa pilek lądowała w siatce:( W drugim secie zaczalem trafiac, od razu zrobilo sie lepiej i wygralem drugiego seta 6:1. Czyli w sumie moze byc:)
Po dluzszej przerwie wakacyjnej dzis zagralismy z Jacusiem meczyk przy chyba 30 stopniowym upale. Bylo ciezko ale znowu do przodu:) Tym razem walka byla zacieta, pierwszego seta wygralem w tie-break'u 7:6 (3)... Jacus mial juz pilke setowa, ale górą bylo doswiadczenie i opanowanie, podstawa to zimne nerwy w decydujacych momentach:))) Drugiego seta nie zdazylismy dograc do konca, skonczylismy przy stanie 4:2 dla mnie. Czyli mecz zakonczony sukcesem!
Z kronikarskiego obowiazku, po powrocie z wakacji, przypomnialem sobie, ze nie wpisalem wyniku ostatniego meczu z Jacusiem, wygrana w 2 setach, nie pamietam dokladnie ile bylo, ale chyba 6:4 6:2, albo cos kolo tego:)