Zacieklych pojedynkow z tatkiem ciag dalszy. Po morderczej walce wygralem w setach 2:1. Pierwszy set wygrany przeze mnie 6:1 nie zapowiadal mega emocji. Drugiego seta przegralem 5:7, trzeciego decydujacego z kolei wygralem 7:5. Hustawka nastrojow, nagle kryzysy i niespodziewane powroty dobrej gry, bylo wszystko...ale o to chodzi, im wiecej emocji tym lepiej i ciekawiej:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz