środa, 18 czerwca 2008

Podsumowanie dnia - 14 czerwiec (sobota) - 17 czerwiec (wtorek)

W sobote obudzilem sie dopiero po 9:00, nie pamietam kiedy ostatni raz spalem ponad 9 godzin, ale wiadomo, trzeba bylo odespac caly wyjazd. Po poludniu najpierw pojechalismy do tescia na imieniny, pilem ja + stara gwardia, Szwagier parowka jak zwykle przyjechal autem i nie pil. Ekipa sie wykruszyla w polowie pierwszej 0,7, tak wiec dokonczylem ja praktycznie samemu, a w miedzyczasie ogladnalem jeszcze mecz Hiszpania - Szwecja (2:1). Po meczu szybko sie zawinelismy i na drugi mecz pojechalismy do Sosikow. Z Sosikiem zrobilem najpierw 0,7l, pozniej 0,5l, a po drodze ogladnelismy Grecja - Rosja (0:1). Bomba zrobila sie juz niezla, tak wiec po polnocy zawinelismy sie do domu.
W niedziele spalem jeszcze dluzej, bo do 10:00. Wstalem wyspany, wypoczety, normalnie nowka sztuka. Na 12:00 pojechalem jak zwykle w niedziele pograc w pileczke na Budziszynska. Po drodze jak zaczelo trzasc w autobusie to poczulem sie gorzej, zaczela wychodzic z organizmu wypita dizen wczesniej wodzia. No to po drodze kupilem sobie male piwko zeby sie lepiej poczuc. Jakos dojechalem na Pomorzany, tam kupilem sobie jeszcze 3, zeby nie uschnac w czasie gry. W koncu na mecz przyszlo sporo ludzi, zjawilo sie 12 osob, tak wiec spokojnie mozna bylo rozegrac normalny mecz. Pobiegalismy do 14:00, w trakcie gry zaczely mi sie pojawiac przed oczami jakies czerwone plamy, pewnie wychodzily ze mnie wszystkie trucizny spozyte przez ostatnich kilka dni. Bylo ciezko, ale jakos dalismy rade. Wygralismy 2 bramkami, co nalezy uznac za spory sukces:) W trakcie meczu wypilem te 3 piwka + 1P i pojechalem do domu. A w domu to juz tylko odpoczywalem, a wieczorem ogladnalem najpierw nastepny odcinek Pitbulla, a pozniej mecz Turcja - Czechy (3:2), prawdziwy horror z dramatyczna koncowka:)
W poniedzialek polecialem do roboty, po pracy szybkie piwko z Golym w 3K, pokazalem fotki i filmy nakrecone przez Peszka na wyjezdzie, a pozniej polecialem do domu. Chwila odpoczynku i na 19:00 polecialem do Szafy, gdzie z ekipa mielismy ogladnac, jak sie okazalo, ostatni mecz Polakow na tych mistrzostwach. Zebralo sie znowu chyba z 15 osob, atmosfera byla spokojniejsza niz ostatnio, bardziej ogarnialo czlowieka wkurwienie na gre naszej reprezentacji, niz jakies pozytywne emocje. Przejebalismy po na maksa chujowej grze 1:0, wypilem okolo 6-7 piw + 2P i pojechalismy z Grzybkiem do Zdrojow. Tam na szybkiego po jeszcze jednym piwku i jakos tak przed 1:00 zladowalem w domu, oczywiscie mocno "zmeczony", tak wiec nie pozostalo nic innego, jak tylko pojsc spac.
We wtorek po pracy pojechalem do redakcji Gazety Wyborczej po odbior nagrody:) Nie pisalem tego wczesniej bo zapomnialem, ale w piatek rano jak sobie lezalem w Bratyslawie i odpoczywalem, dostalem sms-a, ze wygralem 3-dniowy karnet na Heineken Open'er Festival:) Wyslalem chyba z 2-3 tygodnie temu sms-a, wygrywalo 250 osob, ktore wysla jako pierwsze zaraz po godz. 8:00. No i sie udalo! Teraz musze dokupic tylko drugi bilet i mozna na poczatku lipca ruszac:) Odebralem karnet, w drodze powrotnej przeszedlem sobie przez Waly Chrobrego, pogoda sliczna, Waly jak zwykle wygladaly slicznie, a przez Teatrem klebil sie tlum ludzi, bo akurat byl organizowany casting do You Can Dance:) Pozniej po drodze chcialem pojsc jeszcze do fryzjera, u ktorego ostatnio bylem, ale sie okazalo, ze zaklad zamkniety na glucho:( Nastepnie ruszylem do Konia skonfigurowac mu bezprzewodowo drukarke. Troche bylo problemow, ale koniec koncem uporalem sie z nia i wszystko dzialalo jak nalezy, zaczela drukowac bez kabelka:) W czasie pracy spozylem 1 Bosmanka, zeby sie lepiej myslalo, a pozniej Kon odwiozl mnie do domku. W domu przedzwonilem do innego fryzjera zeby sie umowic, ide dzis po pracy, zobaczymy co z tego wyjdzie:) A w domku dalej odpoczywalem, wieczorem ogladnalem mecz Francja - Wlochy (0:2), kurwa, jak ja nienawidze tych makaronow, znowu jakims psim swedem sie slizgneli i cudem wyszli z grupy. Banda jebanych frajerow!

Brak komentarzy: