czwartek, 8 maja 2008

Podsumowanie dnia - 7 maj (sroda)

Jak juz pisalem w poprzednim poscie, rano nie moglem wstac z lozka. Po dluzszej chwili jakos sie zwloklem, wyszykowalem jak zwykle dziewczyny do szkoly i pomyslalem co dalej. Do pracy nie bylo sensu isc, bo bym nie dojechal. Padlbym gdzies kurwa po drodze, pewnie nikt by nie pomogl wstac i jeszcze by okradli:) Nasmarowalem sie Naproxenem, mocno owinalem w pasie bandazem elastycznym, wypilem jakies lekarstwo i przyjalem jakas dziwna pozycje, zeby moc posiedziec przy kompie, pouaktualnialem bloga, pozniej polozylem sie wygodnie i ogladnalem film. Z racji tego, ze moje skurwiale ruchy najbardziej przypominaly wczoraj zombie, to wlaczylem sobie wlasnie filmik o tych przeuroczych stworzeniach, uznalem ze to jakos tak fajnie bedzie sie komponowalo:) Nie wiem co z tej mieszanki zadzialalo, tzn. bandaz, masc czy to lekarstwo, ale po poludniu czulem sie juz sporo lepiej. No to wyruszylem autem z Grzybkiem w trase. Najpierw do sklepu, bo Grzybo kupowal sobie lozko (po drodze spozyte jedno piwko), pozniej odebrac Aske z baletu (spozyte drugie piwko), pozniej do Lidla zrobic zakupy na czwartkowa akcje na dzialce (zabezpieczenie dzialki przed zlodziejami, polaczone z piciem wodki i grillowaniem, cala akcja pod nadzorem oczywiscie Szwagra:), a pozniej do Grzybka do domu, bo musialem poskanowac dla Sylki cwiczenia z geografii. Oczywiscie zeby lepiej szlo wypilem jeszcze 3 piwka +1P, tak wiec wrocilem do domu poznym wieczorem znieczulony, choc musze przyznac, ze w trakcie dnia pare razy jak mnie zarwalo w krzyzu, to myslalem ze sie przewroce...ale coz, nie ma sie co mazac, trzeba byc twardym, a nie mietkim;)

Brak komentarzy: