piątek, 9 maja 2008

Podsumowanie dnia - 8 maj (czwartek)

Czwartek mial uplynac pod znakiem "akcja na dzialce", a uplynal pod znakiem "geografia". Szwagier rano dal znac, ze nie moze przyjechac na dzialke, bo sie okazalo, ze go w robocie zrobili w chuja i musi przyjsc do pracy na nocke. Trudno, przelozylismy cala akcje na piatek. Bylo mi to troche na reke, bo moglem spokojnie pomoc Sylce w geografii. Najpierw w pracy misterna robota, ze skanow cwiczen, ktore wczoraj porobilem u Grzybka trzeba bylo wymazac w Photoshopie notatki i rozwiazania, ktore juz tam byly. Pozniej to wszystko podrukowac w odpowiednim formacie, a jak juz wszystko zostalo przygotowane to po poludniu pomoc w zrobieniu tych cwiczen. Po pracy ruszylem do 3 Koron, wpadl Mysza, ktory okazalo sie, ze jest juz wolnym czlowiekiem, "rozwiodl sie" z baba. No to trzeba bylo spozyc jakies piwko, przyszedl jeszcze Goly, spotkalismy w 3K Krzysia Samociuka, czyli ekipa zrobila sie taka, ze mozna bylo niezle sie posmiac. Pogadalismy, spozylem 4 Bosmanki +1P i pojechalem do domu. W domu jak usiadlem z Sylka do tej geografii ok. 17:30 to skonczylismy w okolicach polnocy:( Oblozony ksiazkami, atlasem, wspomagajac sie netem wszystko pieknie porobilismy, tzn. ja dyktowalem a ona pisala. Wiem, ze to nie wychowawcze, ale raz na rok mozna pomoc dziecku, bez tej pomocy w zyciu by tego w jeden dzien nie zrobila. A zachowala sie jak typowy Polak, tzn. "wszystko na ostatnia chwile":) No coz, niedaleko pada jablko od jabloni...
A z plecami powolutku, pomalutku, sytuacja sie poprawia, pochodzilem wczoraj caly dzien w bandazu to spokojnie moglem funkcjonowac, choc caly czas do pelnej formy brakuje sporo:(

Brak komentarzy: