środa, 7 maja 2008

Podsumowanie dnia - 1 maj (czwartek) - 4 maj (niedziela)

I znowu opoznienia w pisaniu. Ale dzisiaj jest w koncu czas zeby cos napisac, a to dlatego, ze podupadlem na zdrowiu i zostalem w domu. Ale o tym pozniej. Na razie skupie sie na majowce:)
Rano w czwartek wstalem, trzeba sie bylo szybko wyszykowac bo juz o 9:00 odplywal (a moze odlatywal:) wodolot do Swinoujscia. Kurwa, kiedys jak bylem maly bombel to pare razy frunelo sie wodolotem, ale to bylo dawno. Dlatego bylem ciekawy jak to wyglada teraz. No i sie okazalo, ze wyglada...rewelacyjnie!:) Kupa miejsca na pokladzie, wygodne fotele, duzo miejsca na nogi, na pokladzie uwijaly sie dwie fajne laski z obslugi, tak wiec bylo na czym oko zawiesic:) Na samym poczatku jedna z nich podeszla i wetknela do reki jakas ulotke. Patrze, a to menu. Uuuu, pomyslalem sobie, jest dobrze. Nie namyslajac sie dlugo wzialem sobie browarka, pozniej jeszcze drugiego, tak wiec 75 minut lotu minelo bardzo szybciutko (i oczywiscie milutko:)
Pierwszy dzien pobytu w Swinoujsciu minal bardzo spokojnie. Zostawilismy w pokoju wszystkie manele i najpierw poszlismy sie przejsc. Troche pochodzilismy, pozniej poszlismy na obiadek, pozniej znowu spacerek, w miedzyczasie piwko w jakims ogrodku, a poznym popoludniem z powrotem do domku. Wieczor minal filmowo. Wzialem ze soba na majowke laptoka i zaczelismy ogladac serial pt. "Jericho". Mam go na plytkach juz chyba od 2 lat, ale nigdy nie bylo czasu zeby zaczac ogladac. W pierwszy dzien poszlo od razu pare odcinkow, na poczatku mi sie zajebiscie podobal, pozniej juz ciut mniej, ale generalnie do ogladniecia.
W piatek w planie byla wyprawa do Niemiec. Wzialem na droge 4 piwka w plecak, doszlismy do Ahlbecku, po drodze posiedzielismy na placu zabaw, chwilke na plazy, a w drodze powrotnej wstapilismy jeszcze jak zwykle do niemieckiego marketu przed granica. Standardowo, kupa slodyczy, jakies drobiazgi, ale najbardziej bylem zadowolony z zakupu piwka:) Mieli ciemnego Köstritzer'a, ktorego ni chuja sie nie kupi u nas w zadnym sklepie, jedyne miejsce gdzie mozna sie napic to Cafe Prawda, a tu prosze bardzo, jedyne 0,75€ za sztuke, rewelka:) Po wyprawie do Niemiec ruszylismy na rybke. Wjebalem mega mintaja, do tego oczywiscie fryteczki, zimne piwko, czyli standardowy nadmorski zestaw:) Pozniej jeszcze troche pokrecilismy sie po miescie i popoludniu ruszylismy do domku na zasluzony odpoczynek.
W sobote z kolei zaplanowana zostala wycieczka w kolo Swinoujscia, czyli forty i ulubione plazyczki przy ujsciu Swiny do morza:) Jak zwykle, w plecak pare butelek piwka, znalezlismy taka nowa fajna plazyczke, polezelismy tam chyba z 3 godziny, spozylem piwko +1P, sloneczko pieknie napierdalalo, po prostu rewelacja:) Pozniej poszlismy na promenade, wjebalem mega kebaba, dziewczyny pojezdzily samochodzikami, na plazy w ogrodku pod palmami spozylem browarka i ruszylismy na wieczorny odpoczynek. A wieczorem oprocz Jerycho poogladalem TV i poszedlem spac.
W niedziele rano ruszylismy na wieze w centrum Swinoujscia, ponad 200 schodow w gore, fajny widoczek na cale miasto i na port. Pozniej na plaze, chwilke pochodzilismy wzdluz morza, pozniej na plac zabaw, w miedzyczasie spozylem piwko, zrobilismy jakies zakupki zeby cos zjesc jeszcze przed wyjazdem i trzeba bylo sie do konca spakowac. Powrotnego busa mielismy o 15:20, a jeszcze trzeba bylo przeplynac promem na druga strone rzeki. Kierowca busa zaczal straszyc ze sa korki i ze bedziemy jechac z 3 godziny. No to szybko polecialem spozyc jeszcze browarka, zeby sie lepiej jechalo. A tu sie okazalo, ze gosciu pojechal jakims objazdem przez Stepnice i po 1:40 bylismy na miejscu:) Pojechalismy jeszcze do mamy po psa, a wieczorkiem tylko ogladniety Pitbull i poszedlem spac. Tak to minela majowka, odpoczalem sobie zajebiscie, pogoda dopisala, czyli weekend nad wyraz udany:)

Brak komentarzy: