niedziela, 30 marca 2008

Podsumowanie dnia - 28 marzec (piatek) i 29 marzec (sobota)

W piatek od rana humor dopisywal, bo i pogoda sliczna i juz sie nie moglem doczekac wieczornej imprezy. Po pracy polecialem na szybkiego do domu, w domu trzeba bylo troche odsapnac, pobrac jakas relaksujaca kapiel i wyszykowac sie do wyjscia. Teraz pare slow o imprezie. Umowilismy sie (oczywiscie poprzez nasza-klasa.pl) z kilkunastoosobowa ekipa z osmej klasy podstawowki na spotkanie w Kafe Jerzy. Z niektorymi osobami mam kontakt non-stop (np. z Misiem), z innymi rzadszy, ale w miare na biezaco (jak z Guma i z Siwym), ale wiekszosc towarzystwa nie widzialem od dobrych ilus tam lat. Przed wyjsciem wpadl jeszcze Grzybek, tez sie wybieral do KJ-a, to spozylismy po piwku i pojechalismy razem. Hehe, moge powiedziec tylko tyle, ze spotkanie sie udalo:) Nagadalem sie, popilem, troche potanczylem, bylo elegancko:) W sumie bylo 14 osob, z jednymi pogadalo sie wiecej, z innymi mniej, ale bylo o czym gadac. Wypilem chyba 7 Heinekenow + 2P, tak wiec zrobila sie spora bomba. Gdzies tak chyba miedzy 2 a 3 dalismy z Grzybkiem drapaka, bo ten juz przysypial, a umowilismy sie ze bedziemy razem wracac. Jak wracalismy do domu, to wpadlem na "malo genialny" pomysl, ze podjedziemy do Grzybka, u niego na szybkiego wypijemy jeszcze po piwku i pojde do domu. Pamietam to wszystko jak przez mgle, nastepna rzecz ktora pamietam, to jak otwieram oczy, okazuje sie ze zasnalem u Grzyba, przede mna stoi otwarte piwo, z ktorego zdazylem wypic chyba z 2-3 lyki i zasnalem. Patrze na zegarek, a tu zrobila sie niewiadomo kiedy 5:10. Nie pozostalo nic innego jak zebrac sie, wziasc niedopite piwo ze soba i ruszyc do domu. Godzina byla juz na tyle pozna (czy raczej wczesna) ze nawet piekarnia byla po drodze otwarta, to od razu kupilem swieze buleczki, jak przyszedlem do domu to jeszcze wyszedlem z psem, a pozniej to juz zostalo tylko polozyc sie spac. Rano wstalem, leb napierdalal straszliwie, zanim sobie wszystko poprzypominalem i poukladalem w glowie to minelo sporo czasu. Zadzwonil pozniej Misiu, poopowiadal jak impreza wygladala do konca, okazalo sie ze poszlo 10 butelek wodki, wcale sie nie zdziwilem ze az tyle bo jak widzialem jakim tempem oni napierdalali ta wodzie to bylem pod wrazeniem:) Ja bylem praktycznie jedyna osoba ktora pila tylko piwo i wydaje mi sie ze dobrze na tym wyszedlem, jakbym pil ich tempem, to bym pewnie do 22:00 nie dociagnal:) Caly dzien sie meczylem, dopiero wieczorem doszedlem jako tako do siebie, ale zaczal sie drugi problem, zaczela mnie rozkladac jakas choroba:( Gardlo mnie napierdala, ale tak hardcorowo (pewnie jedna z przyczyn jest pewnie to zimne piwo + wypalona chyba paczka fajek), w nosie siedzi pelno jakichs wynalazkow, problemy z mowieniem, przelykaniem sliny, cos tam splywa nieustannie, kurwa, nie jest dobrze...

Brak komentarzy: