wtorek, 4 marca 2008

Podsumowanie dnia - 3 marzec (poniedzialek)

Rano bolala glowa po niedzielnych wystepach, ale coz, trzeba bylo wstac, zebrac sie w sobie i pojsc do roboty. Popracowalem, w mysl zasady "najlepsza na kaca jest praca";) a po pracy "akcja fryzjer":) Kurwa, pol roku nie bylem u fryzjera, ostatni raz we wrzesniu przed wyjazdem do Paryza, a pozniej przerwa. Az do wczoraj, marzec w kalendarzu, wiosna za pasem, to mus sie bylo w koncu wybrac. Poszedlem, okazalo sie ze bedzie mnie strzygl jakis many. Wole zawsze jak mnie baba strzyze, bo nie lubie jak mi jakis Johny Bravo dotyka glowy, a jeszcze przed strzyzeniem mycie lba, jak ma mnie masowac po kalarepie, ale chuj tam, jakos przezylem. Godzinke posiedzialem, na glowie cos co mozna nazwac "new design", od razu lzej sie zrobilo:) Pozniej do domku, troche popracowalem, a wieczorkiem poltoragodzinna prasowka w wannie, ja pierdole, oczy mi sie zamknely z gazeta w reku, nagle sie budze, gazeta plywa w wannie, szybka akcja ratunkowa, bo jeszcze jej do konca nie przeczytalem, gdzie tam, wszystko sie posklejalo, masakra. Ale przynajmniej bede mial nauczke na przyszlosc, ktora to juz z kolei...

Brak komentarzy: