środa, 23 kwietnia 2008

Podsumowanie dnia - 21 kwiecien (poniedzialek) i 22 kwiecien (wtorek)

W poniedzialek jak zobaczylem rano pogode za oknem to mi taki banan na pysku wyrosl, ze sam do siebie smialem sie jak glupek:) Sloneczko, bez jednej chmurki, cieplutko, po prostu rewelka:) Polecialem do roboty, popracowalem, a po pracy rozpoczal sie sezon ogrodkowy:) Spotkalem sie z Golym, Gudem i Mysza na piwku w 3K. Wypilem 2 Lechy, pogadalismy i polecialem do domu. Troche odsapnalem i pojechalismy do Fazika na maly przeglad auta. Fazik zuch naprawil przednia maske bo sie nie domykala (jebnal pare razy mlotkiem tam gdzie trzeba, cos podkrecil, cos podotykal i maska jak nowa:), pozniej zalatwil u ziomka elektryka naprawe jakiegos takiego pierdolnika kolo kierownicy ktory nie odskakiwal (chuj wi jak to sie nazywa), ziom skasowal 20 zika, wszystko pieknie dziala:) A jeszcze Fazik przejechal sie troche autem, ponasluchiwal czy wszystko jest git, okazalo sie ze wszystko jest OK i mozna napierac do domu. A w domu wieczorem porobilem do konca PIT-y, mialem do zrobienia 4 sztuki (Jana, Madzi Janowej, Stacha i Ani Stachowej - nr 9, 10, 11 i 12) i poszedlem spac.
We wtorek pogoda byla rownie zajebista, w pracy mega sporo roboty, a po pracy podjechalismy ze Szwagrem i Patrykiem na Pogodno. Patryk kupil dom i metoda malych krokow musi go doprowadzic do stanu uzywalnosci, bo jest w stanie, delikatnie mowiac...slabym:) Pierwszy krok to powynoszenie wszystkich smieci, gruzu, zlomu, czym, jak dobrze pojdzie, zajmie sie Szwagier ze swoja ekipa. No i trzeba bylo zlustrowac na miejscu jak to wszystko wyglada, ile czasu trzeba byloby na cala akcje, itp. Chodzac po domu wypilem sobie jednego Lecha, Szwagier sie zorientowal w sytuacji i pojechalismy dalej. Pojechalem na Pomorzany zrobic zakupy, w czasie zakupow poszedl nastepny Lech + 1P. Pozniej ruszylem obok na dzialke do Jana, oprocz niego byl jeszcze Stachu, Dzordz i ziomek dzialkowcow z roboty. Spozylem jeszcze 2 Bosmanki + 2P i pojechalem do miasta pod Asi balet, bo akurat Iwka odwiozla tam Asie i mielismy pojsc do miasta. Ale jak mnie zobaczyla to uznala, ze nie nadaje sie zeby przebywac miedzy ludzmi (a wydawalo mi sie ze normalnie wygladam, coz moglem sie mylic:) i pojechalismy do domu. A w domu na bombie co mi pozostalo? Troche sie pokrecilem bez celu, wieczorem ogladnalem jeszcze Kube W. i poszedlem spac.

Brak komentarzy: