poniedziałek, 25 lutego 2008

Podsumowanie dnia - 23 luty (sobota) i 24 luty (niedziela)

Weekend uplynal sportowo - filmowo, czyli fajnie:)
W sobote rano wstalem, jak zwykle najpierw weekendowe zakupy o poranku. Pozniej ogladnalem z Kluchami 4 odcinek Zagubionych, popstrykalem troche w klawisze, zjadlem obiad i sie zrobila 16:00. No to mus bylo wygodnie sie polozyc przed TV i ogladnac pojedynek Radwanska - Szarapowa. Zaczelo sie zajebiscie, bo po krotkiej chwili Aga prowadzila juz w gemach 2:0! Po czym wszystko wrocilo do normy i Szarapowa wygrala pierwszego seta 6:4. Wszystko moze byloby OK, gdyby nie ten fatalny serwis, dzizus, pierwszy serw w siatke, drugi to taki "latajacy pazdzioch", po ktorym nastepowal return Szarapowej i punkt w plecy. Na tym poziomie tak sie nie da grac:( Pozniej trzeba bylo wystartowac z domu, bo poszlismy do Zanety na urodziny Patryka. Po przyjsciu okazalo sie ze Radwanska wtopila drugiego seta 6:3 i na tym skonczyla sie jej kariera na turnieju w Katarze. Polfinal takiego turnieju to i tak rewelka, ale maly niesmak pozostal po tym ostatnim meczu.
U Zanety emocji sportowych ciag dalszy, gdyz o 18:15 zaczal grac Manchester:) Poogladalem, popilem (cos kolo 5 piwek, najpierw 2 jakies wynalazki ze Slowacji, ktore Iza przywiozla z gor, a pozniej juz nasz miejscowy Bosmanek:), pojadlem, pogadalem w rodzinnym gronie, a ze wynik meczu okazal sie lepiej niz godny to i humor dopisywal:) Pozniej pojechalismy do domu, trzeba bylo sie wyspac bo rano wczesna pobudka i wyjscie do kina.
Ruszylem z dziewczynami na 10:30 na "Konia wodnego", fajny filmik familijny. Wypilem w kinie 1 Carlsberga, filmik sie podobal i ruszylismy z powrotem do domu. Zjadlem obiadek i poszedlem spac, bo ni chuja sie nie wyspalem:( A pozniej najpierw ogladniety jeden film na kompie, pozniej drugi w TV i pelny wrazen poszedlem spac:)

Brak komentarzy: